Taavi Veskimägi, prezes zarządu estońskiego operatora systemu przesyłowego energii elektrycznej i gazu Elering, ostrzega, że planowana generacja z morskich farm wiatrowych w Estonii przekracza możliwości lokalnej sieci.

Zdaniem Veskimägi społeczeństwo powinno zastanowić się, co stanie się z morskimi jednostkami wiatrowymi, bo nie cała moc, którą mają wytwarzać, “zmieści się w estońskim systemie”.

“Określenie losu morskich farm wiatrowych jest największym wyzwaniem dla społeczeństwa i przyszłej koalicji, … [since] potrzebujemy tylko jednego do dwóch gigawatów dla bezpieczeństwa dostaw w Estonii, podczas gdy na naszych terytoriach morskich jest miejsce dla morskich farm wiatrowych o mocy dziesiątek gigawatów”, Veskimägi powiedział na webcaście ERR, cytowanym przez portal 22 marca.

Według prezesa Elering, w Estonii i w całym regionie bałtyckim będzie nadwyżka energii, gdy wszystkie obecnie wykreślone elektrownie wiatrowe i słoneczne zostaną uruchomione. Może to skutkować nadpodażą mocy i “kanibalizmem” między elektrowniami, przekonywał.

“Biorąc pod uwagę, że elektrownie słoneczne i wiatrowe mają koszty zmienne, co oznacza, że mogą być sprzedawane na rynku za zero, co oczywiście oznacza, że koszty inwestycyjne tych elektrowni słonecznych i wiatrowych również muszą się w pewnym momencie zwrócić”, powiedział Veskimägi w rozmowie z ERR news outlet. “To może być duży problem, bo te elektrownie są ‘kanibalistyczne’ i (…) ich rentowność spada”, kontynuował.

Prezes operatora spodziewa się zakrojonej na szeroką skalę debaty, jak podzielić “ryzyko i korzyści” związane z morskimi farmami wiatrowymi pomiędzy “społeczeństwo i prywatnych deweloperów” w Estonii i być może w regionie.