Paweł Wróbel, BalticWind.EU: Jak na przestrzeni lat wyglądał przydział lokalizacji dla inwestorów farm wiatrowych w Danii? Jak obecnie wygląda to w przypadku nowych lokalizacji?

Mette Cramer Buch, Chief Advisor, Centre for Global Cooperation, Duńska Agencja Energii: Historycznie rzecz biorąc, zmniejszanie ryzyka było obszarem na którym skupiał się rozwój naszego modelu przetargowego. To było naszym punktem skupienia, jeśli chodzi o morską energię wiatrową. Powodem tego jest fakt, że większość mocy, które rozwinęliśmy w Danii, powstała w początkowym okresie rozwoju morskiej energetyki wiatrowej, w okresie wysokich cen. Dlatego dla naszych polityków ważne było, aby cena była silnie brana pod uwagę. Zdarzało się, że dotacje były dość wysokie i trzeba było próbować obniżyć ceny. Tak więc usuwanie ryzyka i konkurencja były głównym punktem przetargowym w przydzielaniu terenów. Branża wykonała bardzo dobrą pracę obniżając z czasem ceny, ale my również próbowaliśmy z naszej strony obniżyć ceny poprzez środki zmniejszające ryzyko, takie jak zapewnienie konkurencji i równych szans dla wszystkich inwestorów. Przeprowadziliśmy wiele rozmów z inwestorami, aby zrozumieć obawy branży i jak nasze działania mogły nieumyślnie podnieść ceny. To jeden z kluczowych aspektów. Kolejnym kluczowym aspektem jest wydawanie pozwoleń. Staraliśmy się, aby ten proces był bardzo oszczędny. Trzecią sprawa, na którą chciałbym zwrócić uwagę, jest taka, że rozwinęliśmy sieć i system energetyczny wraz z identyfikacją nowych lokalizacji morskiej energii wiatrowej i nowych potrzebnych mocy. Moc ta została określona poprzez modelowanie i planowanie systemu energetycznego. Ostateczny plan został opracowany w momencie, gdy znaliśmy już lokalizacje, tak więc planowanie przyszłości systemu energetycznego w Danii odbywało się niejako ręka w rękę z alokacją morskich farm wiatrowych. Nadal przewiduje się, że większość duńskich mocy będzie realizowana w ramach przetargów na pojedyncze lokalizacje. Wykonaliśmy wiele prac wstępnych, aby zmniejszyć ryzykowność projektów. Wykonaliśmy również ocenę oddziaływania na środowisko, a także badania techniczne i geofizyczne, aby pomóc przyszłym właścicielom projektu. Czy będzie to częścią przyszłości, nie jestem pewna. Obecnie przeszliśmy na system zerowych dotacji, który zmieni zasady i trudno jest dokładnie przewidzieć, jak to zmieni przyszłe przetargi, ale myślę, że przetargi nadal będą naszym głównym narzędziem do wykorzystania morskiej energii wiatrowej w celu osiągnięcia transformacji naszego systemu zielonej energii.

Jak zorganizowany jest proces wydawania pozwoleń w Danii? Jaka jest rola Duńskiej Agencji Energetycznej?

Proces wydawania zezwoleń w Danii rozpoczyna się od zadań z zakresu planowania przestrzennego obszarów morskich. Gdy to zrobimy, wiemy, ile mocy przerobowych potrzebujemy z modelowania energetycznego. Następnie, we współpracy z władzami odpowiednich ministerstw, omawiamy, gdzie najlepiej umieścić tę moc, w zależności od potrzeb innych władz, ograniczeń i miejsc, w których naszym zdaniem najlepiej byłoby umieścić obiekty. Ten bardzo wczesny dialog przenosi się na nasz system wydawania zezwoleń. Duńska Agencja Energii znajduje się w samym jego centrum. Mamy koncepcję one-stop-shop, w ramach której wydajemy z Duńskiej Agencji Energii wspólną licencję w imieniu wszystkich władz. Ważne jest aby podkreślić, że nie przejmujemy żadnej odpowiedzialności od innych władz. Inne władze nadal posiadają mandat legislacyjny i wiedzę dotyczącą ich obszarów. Zasadniczo my, jako Duńska Agencja Energii, jesteśmy odpowiedzialni za stworzenie licencji i uzyskanie wkładu od innych władz, ale nie ingerujemy w ich obszary legislacyjne i tym podobne. Jesteśmy jakby liderem projektu. Myślę więc, że głównym wnioskiem jest to, że dialog pomiędzy władzami a Danią rozpoczyna się od planowania przestrzennego obszarów morskich, a my pomagamy projektom w uzyskaniu licencji, których potrzebują od wszystkich władz. Pełnimy rolę punktu kompleksowej obsługi, więc możemy pomóc inwestorowi i ułatwić mu zadanie, żeby nie musiał sam zwracać się do wszystkich organów. Z naszego punktu widzenia oszczędza to deweloperowi wiele pracy i czasu. Właściwie, jako że robimy wspólne pozwolenie w naszym procesie przetargowym, tworzymy to pozwolenie przed przetargiem na projekt, na tyle na ile jesteśmy w stanie to zrobić. Zawsze będą jakieś szczegóły, których nie możemy znać dopóki nie zobaczymy konkretnego projektu. Jednak w miarę możliwości prowadzimy cały ten dialog z innymi władzami przed ogłoszeniem przetargu na projekt, aby deweloper wiedział dokładnie, jakie są ograniczenia projektu, zanim jeszcze stanie się jego właścicielem. Wiemy, że inwestorzy bardzo to sobie cenią.

Cały wywiad można znaleźć w Raporcie kwartalnym Polska Q4 2022.