Realizując projekty morskich farm wiatrowych należy brać pod uwagę całą paletę zagrożeń by zapewnić ich bezpieczne funkcjonowanie. Ostatnie wydarzenia związane z wybuchami, które uszkodziły gazociągi Nord Stream I i II jeszcze bardziej uwidaczniają taką konieczność – szerzej o aspektach bezpieczeństwa energetycznej infrastruktury krytycznej na Morzu Bałtyckim pisze w komentarzu dla BalticWind.EU dr Rafał Miętkiewicz, Adiunkt w Akademii Marynarki Wojennej im. Bohaterów Westerplatte w Gdyni oraz Ekspert w Instytucie Polityki Energetycznej im. I. Łukasiewicza.

Wydarzenia związane z domniemanymi aktami sabotażu przeciwko gazociągom Nord Stream 1 i Nord Stream 2, które miały miejsce we wrześniu 2022 roku na wodach wyłącznych stref ekonomicznych Danii oraz Szwecji, rzucają nowe światło na problematykę bezpieczeństwa tego typu infrastruktury funkcjonującej w domenie morskiej. Rozwój morskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku, postrzegany już nie tylko z perspektywy strategicznych planów polskich, ale także większości państw nadbrzeżnych Morza Bałtyckiego, w kontekście skomplikowanej sytuacji geopolitycznej w regionie, nakazuje rozpoczęcie szerokiej dyskusji nad utrzymaniem bezpieczeństwa obszarów morskich i posadowionych na nich morskich farm wiatrowych (oraz infrastruktury o znaczeniu strategicznym posadowionej na morzu). Kwestie te, dotychczas postrzegane w większości w kategoriach „generowania kosztów” na potrzebę zabezpieczenia farm wiatrowych na morzu (obok innych obiektów o podobnym przeznaczeniu) przed zagrożeniami, które miały nigdy się nie wydarzyć (lub których prawdopodobieństwo wystąpienia było uznawane za pomijalnie małe), nabierają niestety istotnego znaczenia. Dzieje się tak pomimo funkcjonującej opinii o wysokim poziomie sprawowania kontroli wynikającej z permanentnego monitorowania obszarów bałtyckich (zgodnej z resztą z prawdą) przez kraje usytuowane wzdłuż jego brzegów. Wszak incydenty z NS1 i NS2 miały miejsce na obszarach morskich (EEZ) państw wysoko rozwiniętych. Po wtóre zaś, dyskusja zdaje się wręcz niezbędna, w kontekście ogłoszenia już przez licznych komentatorów, Morza Bałtyckiego – wewnętrznym morzem NATO (w aspekcie trwających procedur akcesyjnych Szwecji i Finlandii do Sojuszu). Tym czasem okazuje się, iż domena morska, szczególnie jej dolna półsfera obejmująca toń oraz dno morskie, pozostaje nadal obszarem swobody, a nawet wielu możliwości w zakresie osiągnięcia przewagi w działaniach przeciwko newralgicznym dla bezpieczeństwa energetycznego państwa celom. Należy jednocześnie zauważyć, iż elementy związane z realizacją międzynarodowych projektów energetycznych, jak np. koncepcja „Bałtyckiego Pierścienia Energetycznego” w postaci budowy transgranicznych połączeń między krajami nadbałtyckimi, obejmuje także podmorskie linie energetyczne, jak i światłowodowe (telekomunikacyjne) o długości setek kilometrów. W dobie rozwoju morskiej energetyki wiatrowej, jako filara transformacji i budowania odporności państw na zakłócenia dostaw energii elektrycznej, problematyka ta urasta do rangi istotnych wyzwań.

Potencjał technologiczny w połączeniu z nieprzewidywalnością posunięć i determinacją do kreowania zagrożeń oraz incydentów ukierunkowanych na wywieranie wpływu (wymuszanie) na państwa pozostające w kontrze do celów strategicznych polityki Federacji Rosyjskiej, tworzy niebezpieczny splot wskazujący na zwiększające się ryzyko występowanie sytuacji kryzysowych kreowanych na morzu. Domena morska (toń wodna) jest przy tym przestrzenią, w której niezwykle ciężko udowodnić sprawcom ich czyny. Prostym przykładem może być użycie min morskich, które dzięki wykorzystaniu rozwiązań technicznych mogą pozostawać uśpione całymi tygodniami, lub też atakować selektywnie wybrane cele. Powyższe wskazuje, iż w przypadku braku systemów zabezpieczających, sukcesem zakończyć się mogą nawet pozbawione finezji ataki z wykorzystaniem dużego wagomiaru materiałów wybuchowych realizowane przez wyspecjalizowane jednostki. Takie ataki mogą być przeprowadzane przez profesjonalne grupy sabotażowe zdolne do operowania na głębokościach kilkudziesięciu metrów, czy też przy użyciu miniaturowych okrętów podwodnych bądź morskich systemów autonomicznych, jak też dostosowanych do roli jednostek matek – statków cywilnych realizujących na co dzień zadania badawcze. 

Krótko charakteryzując morskie farmy wiatrowe, które w perspektywie najbliższych lat pojawiać się zaczną na polskich obszarach morskich, wskazać można na kilka kluczowych cech charakteryzujących te obiekty, jako infrastrukturę narażoną na całą paletę zagrożeń, z drugiej zaś wymagającą ochrony. Pierwszym istotnym aspektem jest fakt, iż polskie farmy morskie to obiekty posadowione daleko (najbliższe znajdowały się będą w minimalnej odległości równej granicy wód terytorialnych – 12 mil morskich, a więc ok 22 km od linii brzegowej), a nawet – w przypadku wybranych inwestycji – bardzo daleko od brzegu (kilkadziesiąt km w zewnętrznych granicach wyłącznej strefy ekonomicznej). Zwiększa się tym samym czas reakcji w przypadku potrzeby reagowania z wykorzystaniem środków znajdujących się na brzegu (systemy lotnicze) lub w portach (np. okręty). Istotnym czynnikiem jest także fakt, iż Bałtyk pozostaje jednym z najbardziej zatłoczonych akwenów morskich, co stwarza potencjalne możliwości maskowania wrogiej działalności. Liczne morskie szlaki komunikacyjne przebiegają wzdłuż granic morskich farm wiatrowych. Oczywiście można przyjąć założenie, iż obszary farm wiatrowych będą patrolowane w sposób podobny jak pola naftowe eksploatowane z wykorzystaniem platform wiertniczych, przez statki strażnicze. W warunkach polskich, w przypadku przyjęcia takich rozwiązań, warto zastanowić się, jakie miałyby być to jednostki i komu podległe (wynikający z tego zakres kompetencyjny).

Po drugie morskie farmy wiatrowe obejmują turbiny wiatrowe, stacje transformatorowe oraz liczne połączenia podmorskie o zróżnicowanym przeznaczeniu. Mamy więc do czynienia z obiektami znajdującymi się na styku środowisk. Wieże i elementy odpowiadające za produkcję energii (gondole) znajdują się wysoko nad lustrem wody. Pod wodą (w warunkach polskich na głębokościach nawet kilkudziesięciu metrów) znajdują się natomiast elementy konstrukcyjne zagnieżdżone w dnie morskim (w zależności od wybranych rozwiązań), na głębokość kolejnych kilkudziesięciu metrów. Dno morskie to obszar ułożenia, oczywiście odpowiednio zabezpieczonych, linii przesyłowych łączących poszczególne turbiny ze sobą oraz podstacjami (sztuczna wyspa), jak i wyprowadzających wyprodukowane moce na brzeg celem włączenia do lądowego systemu elektroenergetycznego. W ujęciu całościowym, pojedyncza morska farma wiatrowa to rozległy obszar morski, z kilkudziesięcioma turbinami, kilkoma podstacjami i setkami kilometrów podwodnych kabli zbiegających się w określonych miejscach, by finalnie przesłać wyprodukowany prąd do odbiorcy, bądź magazynów (np. w postaci rozwijanych technologii wodorowych wykorzystujących nadwyżki energii pochodzącej  z odnawialnych źródeł energii – tzw. zielony wodór). Zwraca uwagę fakt, iż wszystkie elementy morskiej farmy wiatrowej w mniejszym lub większym stopniu narażone są na zagrożenia dolnej półsfery. Obszar wymagający monitorowania i ochrony, jest w ujęciu całościowych planów rozwoju MEW na polskich obszarach morskich, ogromny, a przy tym zróżnicowany (batymetria, hydrologia, statut prawny akwenów). Należy więc rozpocząć dyskusję nad uwzględniającą powyższe aspekty problematyką ochrony morskich farm wiatrowych.

Realizując strategiczne inwestycje o znaczeniu kluczowym dla bezpieczeństwa energetycznego państwa opierające się o dostęp do morza, obejmujące zarówno dostawy węglowodorów, jak i produkcję i transfer energii elektrycznej, istotną kwestią jest dopełnienie obowiązków związanych z ochroną infrastruktury funkcjonującej na morzu oraz na styku lądu i morza. Należy przy tym pamiętać, iż potencjalny przeciwnik realizując swe cele gotów jest przekraczać granice zapisów prawa międzynarodowego, norm moralnych i etycznych, cechując się przy tym brakiem przewidywalności i irracjonalnością działania. Domena morska zdaje się przy tym obszarem dużych możliwości w zakresie kreowania incydentów mających kształtować sytuację, w której osiągnięte zostaną cele strategiczne strony pośrednio lub bezpośrednio podejmującej ataki.