W krajach planujących rozwój morskich farm wiatrowych nierzadko głośno protestują przedstawiciele sektora rybołówstwa. Rybacy obawiają się, że rozwój wiatraków pozbawi ich środków do życia – wiatraki mogą powstać na obszarach połowu ryb lub mogą ograniczyć ich rozwój. Podobne głosy podnoszą się nie tylko w Estonii, ale także w Polsce.

Nie tak dawno pisaliśmy na łamach BalticWind.EU, że w maju 2021 roku estoński rząd przedstawił do oceny publicznej projekt zagospodarowania przestrzennego obszarów morskich. Do planów rozwoju morskiej energetyki odniósł się na łamach estońskich mediów Mart Undrest, szef Estońskiego Związku Rybaków. Jak wskazuje, rybacy krytykują dokument, gdyż jest niewystarczający pod względem badań oddziaływania farm na środowisko. Wskazuje on wprost, że turbiny wiatrowe na morzu mogą zaszkodzić rybołówstwu, tym samym tożsamość rybackiego środowiska jest zagrożona. Farmy wiatrowe planowane w Zatoce Ryskiej grożą zamknięciem dostępu do tradycyjnych łowisk, w szczególności ryb śledziowatych.

Podobne głosy podnoszą się także w Polsce. W lipcu polscy rybacy protestowali w miastach na Pomorzu, którzy blokowali wjazd do Ustki, Łeby i Władysławowa. Są to popularne kierunki podróży polskich turystów. Rybacy przechodzili przez przejście dla pieszych i co kilkanaście minut przepuszczali czekające pojazdy.

Rybacy poprzez protesty chcą zwrócić uwagę na tragicznąd sytuację armatorów rybołówstwa rekreacyjnego. Wskazują na brak realizacji porozumienia branży z obecnym ministrem ds. gospodarki morskiej z dnia 16 stycznia 2020 roku. Rybacy żądają przede wszystkim wsparcia finansowego. Armatorzy rybołówstwa rekreacyjnego otrzymali w 2020 roku z budżetu państwa bezzwrotne dotacje w kwocie 14 milionów złotych, o czym poinformował rzecznik prasowy ministerstwa infrastruktury Szymon Huptyś.

– We wszystkich polskich portach stoją statki, które już nie wrócą do zawodu. Morskie farmy wiatrowe na Bałtyku zabierają nam nasze jedyne łowiska, a zakaz połowu dorsza będzie przedłużony – wskazał w komunikacie Sztab Kryzysowy Armatorów Rybołówstwa.

Członek sztabu kryzysowego armatorów rybołówstwa rekreacyjnego Michał Niedźwiecki odniósł się do sprawy także w trakcie sejmowej Komisji Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, podczas którego posłowie obradowali temat działań podjętych w stosunku do armatorów rybołówstwa rekreacyjnego w związku z wejściem w życie z dniem 1 stycznia 2020 roku zakazu połowu dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego.

– Państwo i rząd polski zgadzając się na zamknięcie Bałtyku, pozbawił nas możliwości zarabiania. W tej chwili morskie farmy wiatrowe wchodzą na nasze jedyne łowiska. Nie mamy już gdzie wrócić. Nie dość, że nie mamy, co łowić, to jeszcze nie mamy gdzie. Jeżeli okazałoby się, że jutro Unia Europejska pozwoli na łowy , to nie mielibyśmy już gdzie. Infrastruktura krytyczna, które powstanie na Bałtyku, w żaden sposób nie pozwoli nam wrócić na nasze łowiska, a nie ma innego akwenu, gdzie moglibyśmy przełożyć nasze jednostki, przepłynąć, przetransportować i tam zacząć nową działalność – wyjaśniał Niedźwiecki.

Współpraca rybaków z deweloperami morskich farm wiatrowych jest przedmiotem rezolucji przyjętej 7 lipca 2021 roku przez członków Parlamentu Europejskiego w sprawie wpływu morskich farm wiatrowych i innych systemów energii odnawialnej na sektor rybołówstwa. Parlament bije na alarm w sprawie przyszłej budowy farm wiatrowych na morzu. Budowa nowych turbin wiatrowych na morzach Starego Kontynentu może mieć poważny negatywny wpływ na rybołówstwo. Domagają się wprowadzenia środków mających na celu ochronę życia rybaków.

Źródło: Sejm.gov.pl