Potrzebna jest strategia portowa oraz inwestycje rzędu 6,5 mld euro do 2030 r. – wynika z najnowszego raportu WindEurope.

Cel neutralności klimatyczne do 2050 roku wymaga 25-krotnego wzrostu obecnie zainstalowanej mocy w morskiej energetyce wiatrowej. Tylko do 2030 roku moc w morskich wiatrakach wzrośnie do 110 GW. Tak ambitne cele nie ziszczą się bez infrastruktury portowej. Porty łączą lokalny łańcuch dostaw, logistykę oraz infrastrukturę pomocniczą w postaci np. magazynów. Z portu prowadzone są także prace instalacyjne i serwisowe w całym cyklu życia farmy wiatrowej. Już dziś wiadomo, że będa odgrywać także znaczącą rolę w produkcji i dystrybucji zielonego wodoru.

Według wyliczeń Wind Europe, tylko porty na wodach europejskich wymagają inwestycji rzędu 6,5 mld euro do 2030 roku w kontekście rozwoju offshore wind. Inwestycje te mogą się zwrócić w ciągu pięciu lat. Inwestycje powinny zostać uwzględnione w krajowych planach odbudowy i odporności.

Obecnie 116 farm wiatrowych w całej Europie (5402 turbiny) wymagają serwisowania. Europa będzie zatwierdzać średnio dziewięć farm wiatrowych rocznie w ciągu najbliższych pięciu lat i ten wolumen wzrośnie w drugiej połowie dekady do 12 rocznie. W okolicach 2030 roku ponad 200 farm wiatrowych będzie wymagało usług operacyjne i konserwacyjnych (O&M), co odpowiada 12 tys. turbinom. Oznacza to, że porty muszą być mocno doinwestowane.

Morze Bałtyckie także potrzebuje inwestycji portowej. Pod koniec dekady 12,5 proc. Europejskiej floty offshore wind może znajdować się właśnie w tym regionie. Obecnie największymi portami offshore wind jest duński Roenne na wyspie Bornholm. Ambicje ma także Polska, która planuje zbudować port instalacyjny w Gdyni oraz port serwisowy w Łebie i Ustece. Do obsługi farm morskich wykorzystywane jest także porty Mukran oraz Rostoku w Niemczech. Ambicje ma także Litwa i port w Kłajpedzie