W ramach podsumowania minionego roku prezentujemy głosy branży i instytucji międzynarodowych ws. jednego z kluczowych wydarzeń jakim był szczyt klimatyczny COP27. Bez wątpienia globalny proces wdrażania postanowień porozumienia paryskiego jest jednym z kluczowych dla dekarbonizacji i rozwoju odnawialnych źródeł energii, w tym morskiej energetyki wiatrowej. W 2022 – roku globalnego kryzysu energetycznego spotęgowanego przez rosyjską agresję na Ukrainę w egipskim Szarm el Szejk odbył się szczyt COP27. Przez niemal dwa tygodnie światowi liderzy dyskutowali jak uchronić planetę przed zagrożeniami, jakie niosą za sobą coraz szybsze zmiany klimatu. Spektakularnego sukcesu nie było, udało się natomiast wypracować decyzję dotyczącą powstania nowego funduszu, który będzie wspierać kraje borykające się ze skutkami zmiany klimatu. O sukcesie może też mówić branża offshore. Globalny sojusz na rzecz morskiej energii wiatrowej zyskał nowych członków.

Mimo rozbudzonych nadziei i oczekiwań nie udało się wzmocnić zapisów z poprzedniego szczytu w Glasgow mówiących o przyśpieszeniu wysiłków w zakresie stopniowego wycofywania się z wykorzystania węgla i z nieefektywnych subsydiów dla paliw kopalnych. Na plus można natomiast zaliczyć decyzję o przyśpieszeniu rozwoju odnawialnych źródeł energii.

Podczas COP27 dziewięć nowych krajów: Belgia, Kolumbia, Niemcy, Irlandia, Japonia, Holandia, Norwegia, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone dołączyło do Global Offshore Wind Alliance (GOWA). Kraje przystępujące do GOWA mają współpracować, aby realizować krajowe, regionalne i globalne ambicje oraz usuwać bariery we wdrażaniu morskiej energii wiatrowej na nowych i istniejących rynkach. Założony podczas COP26 globalny sojusz ma być światową siłą napędową wykorzystania morskiej energii wiatrowej poprzez zrzeszanie rządów, organizacji międzynarodowych i sektora prywatnego w celu redukcji emisji i zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego.

Offshore lekarstwem na zmiany klimatu

Międzynarodową Agencję Energii Odnawialnej (IRENA), jak i Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) szacują, że moc morskiej energii wiatrowej będzie musiała przekroczyć 2000 GW w 2050 r. z nieco ponad 60 GW obecnie, aby ograniczyć globalny wzrost temperatury do 1,5°C i osiągnąć neutralność klimatyczną. Aby tak się stało, Global Offshore Wind Alliance chce osiągnąć do końca 2030 r. łącznie co najmniej 380 GW mocy zainstalowanej.

– Morska energia wiatrowa stanowi wyjątkową okazję dla krajów do dodania ogromnych ilości nowej generacji energii o zerowej emisji dwutlenku węgla, zwiększenia ambicji klimatycznych w ramach tzw. NDC (Nationally Determined Contributions). Wiatr na morzu jest więcej niż konkurencyjny w stosunku do wytwarzania paliw kopalnych, a także może zapewnić ogromny impuls do inwestycji i tworzenia miejsc pracy – stwierdził Francesco la Camera, dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Odnawialnej (IRENA). 


Z entuzjazmem o inicjatywie wypowiedział się również Ben Backwell, dyrektor generalny Global Wind Energy Council: – Istnieje ogromna, wciąż pogłębiająca się przepaść między tym, co jest potrzebne do osiągnięcia naszych celów klimatycznych, a tym, co faktycznie dzieje się w zakresie ich wdrażania. Morska energia wiatrowa jest najbardziej praktyczną technologią dostępną dla wielu krajów i może wypełnić tę lukę, ale wszyscy będziemy musieli dołożyć wszelkich starań i współpracować, jeśli mamy zamiar zmienić te cele w rzeczywistość.

Jonathan Cole, dyrektor generalny Corio Generation, globalnego specjalisty ds. rozwoju morskiej energii wiatrowej skomentował rozszerzenie się sojuszu: – GOWA to niezwykle pożądana inicjatywa, która może pomóc decydentom w dzieleniu się zdobytymi doświadczeniami na temat tego, co działa, a co nie, próbując inkubować, zachęcać i uprzemysławiać krajowy sektor morskiej energii wiatrowej.

Na dołączenie nowych państw do Globalnego Sojuszu z optymizmem zareagował także sektor prywatny. Mads Nipper, prezes Ørsted, podsumował: – Morska energetyka wiatrowa ma skalę, która przyspieszy rozbudowę odnawialnych źródeł energii i przyniesie korzyści zarówno naszej planecie, naszej gospodarce, jak i lokalnym społecznościom, przy jednoczesnym zwiększeniu bezpieczeństwa energetycznego. Musimy jednak zaangażować więcej krajów i musimy przyspieszyć. Obecnie uzyskanie pozwolenia na farmę wiatrową trwa często dłużej niż jej budowa. W Ørsted z niecierpliwością czekamy na wykorzystanie naszego wiodącego w branży doświadczenia – od budowy pierwszych i największych morskich farm wiatrowych na świecie – aby pomóc rządom w wykorzystaniu pełnego potencjału morskiej energii wiatrowej i budowaniu energii odnawialnej już teraz.



Bogaci vs. Biedni

Poszerzenie GOWA niestety to jeden z nielicznych sukcesu COP27. Wciąż nie udało się wypracować porozumienia w kwestii redukcji globalnej emisji o połowę do 2030 roku. Pozostaje więc jeszcze tylko 7 lat na wypracowanie kompromisu, aby ograniczyć śmiertelne skutki burz, powodzi, niszczących arktycznych mrozów jak obecnie w Stanach Zjednoczonych czy fal upałów i podnoszenia się poziomu mórz wskutek globalnego ocieplenia powyżej 1,5 stopnia Celsjusza.

– Nasza planeta w dalszym ciągu znajduje się na izbie przyjęć. Musimy natychmiast drastycznie zredukować emisje i jest to problem, którego ten COP nie rozwiązał – podsumował jeden z najdłuższych szczytów klimatycznych sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres.


Podobnie COP podsumował wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans: – Ta dekada to decydujący czas. Deklaracja, którą mamy przed sobą, nie jest wystarczającym krokiem wychodzącym naprzeciw naszej planecie. Nie wywiązaliśmy się z naszych zadań, mających na celu zminimalizowanie straty i szkody. Powinniśmy byli zrobić znacznie więcej – stwierdził.

Oś sporu leży między krajami rozwijającymi się a bogatymi. Te pierwsze chętniej korzystają z tradycyjnych źródeł energii kosztem wzrostu szkodliwej emisji, jednocześnie same częściej padają ofiarami jej skutków.

Na szczycie wyraźnie wybrzmiało, że zdaniem biedniejszej części świata odpowiedzialność finansową za kryzys klimatyczny, powinny ponosić bogate państwa i koncerny naftowe. Kraje te domagają się rekompensat, bo to one odczuwają skutki kryzysu klimatycznego najbardziej. Małe kraje wyspiarskie mierzą się z gwałtownymi sztormami, podnoszącym się poziomem mórz i innymi zmianami środowiska.

Stąd fundusz „strat i szkód”, choć to jednak dopiero szkic, a wypracowanie szczegółowych zapisów będzie należało do głównych zadań komisji, której rekomendacje mają zostać zaprezentowane na przyszłorocznym szczycie klimatycznym COP 28 w Dubaju.

Już dziś natomiast wiadomo, że w ramach funduszu kraje będą mogły starać się o umorzenie zadłużenia, czy środki z opodatkowania zysków sektora paliwowego, w funduszu mają się też znaleźć programy ubezpieczeniowe.

Sprawa jest poważna, ponieważ szacuje się, że w tej dekadzie koszty związane z odbudową po coraz częstszych i kosztownych katastrofach naturalnych tylko w krajach rozwijających sięgną nawet 500 mld dol. rocznie, czyli co najmniej trzykrotności dotychczasowych środków.

Fundusze z Unii Europejskiej

Ważną rolę w osiągnięciu kompromisu odegrała Unia Europejska, która wypracowała porozumienie z państwami rozwijającymi się. Unia zarezerwowała na ten cen  60 mln euro w budżecie.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen określiła porozumienie jako nowy rozdział dotyczący finansowania strat i szkód, który położył fundamenty pod nową metodę solidarności między potrzebującymi a tymi, którzy mogą pomóc. – Odbudowujemy zaufanie. Jest to kluczowy krok naprzód, ponieważ bez sprawiedliwości klimatycznej nie można podjąć trwałych działań przeciwko zmianom klimatycznym – mówiła Ursula von der Leyen.

O powstaniu funduszu mówiono już od pewnego czasu, jednak Unia Europejska i Stany Zjednoczone długo sceptycznie podchodziły do inicjatywy, obawiając się, że stanie się podstawą do roszczeń o reparacje ze strony biedniejszych krajów. Jednocześnie to nie one odpowiadają za większość udziału w globalnej emisji gazów cieplarnianych, a ponoszą największe tego skutki.

W procesie ustalono, że rekompensaty nie będą „automatycznie” przyznawane krajom rozwijającym się, a będzie on ukierunkowany na wrażliwe kraje rozwijające się, aby redukować ponoszone przez nie straty i szkody nie tylko ze względu na zmiany klimatu, ale też, jeżeli będą same transformować sektor energetyczny na zielony.
Dzięki temu duże gospodarki, które zaliczyły wzrost w ostatnich dekadach jak Chiny, Korea Południowa czy państwa arabskie i są jednocześnie znaczącymi emitentami gazów cieplarnianych, nie będą mogły liczyć na środki z funduszu „szkód i strat”.

Parlament Europejski za zielona energią



Jeszcze na październikowej II sesji plenarnej poprzedzającej szczyt w Egipcie Parlament Europejski przyjął rezolucję COP27, w której to podkreślono, że kraje muszą podnieść swoje cele, aby dostosować się do 1,5°C z porozumienia paryskiego. PE już wtedy popierał ideę funduszu „strat i szkód” i wezwał UE do wcześniejszego zaangażowania się w dyskusje na temat funduszu.

Europosłowie wezwali również UE do zwiększenia udziału środków na przystosowanie się do zmian klimatu, zwracając uwagę na potrzebę nadania priorytetu dotacjom w stosunku do pożyczek w finansowaniu działań związanych ze zmianą klimatu.

Kolejny szczyt Konwencji Narodów Zjednoczonych w Sprawie Zmian Klimatu (COP28) odbędzie się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich na przełomie listopada i grudnia 2023 r. Jak wynika z informacji Global Witness, Corporate Accountability i Corporate Europe Observatory, obecna na COP27 delegacja Zjednoczonych Emiratów Arabskich „obejmowała co najmniej 70 lobbystów paliw kopalnych”.